130 000 zł za złamanie nogi dla poszkodowanego motocyklisty

Dodano:2024-02-09

Był początek lipca, czyli prawdziwe lato. Sezon motocyklowy i skuterowy w pełni. Takie warunki pogodowe zachęcają miłośników jednośladów do całkowitego zastąpienia innych środków transportu i czerpania satysfakcji z jazdy na dwóch kółkach. Jednak wypadki komunikacyjne zdarzają się na drogach każdego dnia, a w ten lipcowy poranek szczęścia zabrało Panu Łukaszowi – późniejszemu Klientowi naszej Kancelarii. A jak do tego doszło?


Otóż, Pan Łukasz poruszający się motocyklem, został uderzony przez samochód osobowy, którego kierowca nie ustąpił pierwszeństwa i wyjechał gwałtownie z drogi podporządkowanej. Na miejsce zdarzenia wezwano policję oraz pogotowie ratunkowe, które niezwłocznie przewiozło poszkodowanego do najbliższego szpitala. Można trafnie przypuszczać, że nie obyło się bez złamań. U Pana Łukasza oprócz ogólnych potłuczeń ciała rozpoznano złamanie nadkłykciowe lewej kości udowej, w związku z czym musiał spędzić w placówce medycznej jeszcze dwa tygodnie po wypadku.


Po opuszczeniu szpitala Pan Łukasz nie zwlekał i zgłosił się do naszej Kancelarii w celu dochodzenia odszkodowania. Przystąpiliśmy do działań. Po skompletowaniu niezbędnej dokumentacji, dokonaliśmy opracowania sprawy i skierowaliśmy uzasadnione roszczenia w stronę Towarzystwa Ubezpieczeniowego, w którym ubezpieczony w zakresie OC był sprawca wypadku. Według decyzji Ubezpieczyciela poszkodowanemu należało się zaledwie nieco ponad 17 000 zł,-, więc taka kwota została wypłacona. A według nas?


Według nas należało się znacznie więcej. Aby tego dowieść, natychmiast przeszliśmy do kolejnego etapu. W efekcie nasz przeciwnik skłonił się do dopłaty około 2 tys zł,-, stanowczo zamykając na tej kwocie postępowanie polubowne. A zatem powtórzmy, że zdaniem Ubezpieczyciela łączna kwota w wysokości ponad 19 000 zł,- miała w całości rekompensować krzywdę i cierpienia naszego Klienta doznane w związku z wypadkiem. Czy aby na pewno tak musiało być?


Przy wyborze naszej Kancelarii jako pełnomocnika do prowadzenia swojej sprawy, Klient kierował się tym, że słyniemy z walki do samego końca. Jako zwolennicy działań o najwyższe możliwe odszkodowanie, za aprobatą Pana Łukasza doprowadziliśmy sprawę na drogę sądową. Kwestią, której na tym etapie obawiał się nasz Klient, były koszty procesu. Obawę uzasadniała sytuacja finansowa Klienta, w związku z czym zaproponowaliśmy zaliczkowe pokrycie wspomnianych wydatków.


Wraz ze skierowaniem sprawy do sądu, rozpoczął się właściwy etap naszej walki. Starannie zabezpieczyliśmy oraz przeprowadziliśmy wszelkie dowody idące w kierunku podważenia niesłusznej decyzji Ubezpieczyciela. Nasze działania w procesie zostały zwieńczone wyrokiem sądu w kwocie ponad 59 000 zł,-! Ale to nie koniec… Złożyliśmy apelację, skutkiem czego Klient na mocy wyroku sądu II instancji otrzymał kolejne blisko 51 000 zł,-!!! Ostatecznie dało nam to niemal 110 000 zł,- na etapie sądowym. Przypomnijmy, że kwota wypłacona dobrowolnie przez Ubezpieczyciela przed skierowaniem sprawy na drogę postępowania sądowego wyniosła około 19 000 zł,-.


A zatem łączny wynik pro juris w tej sprawie to blisko 130 000 zł,-! Panu Łukaszowi dziękujemy za zaufanie.


Podsumowując:

Zdarzenie o charakterze: wypadek komunikacyjny z udziałem motocykla

Obrażenia ciała: złamanie nadkłykciowe lewej kości udowej

Odszkodowanie wypłaca: Ubezpieczyciel z OC sprawcy wypadku

Dobrowolna wypłata (polubowna): około 17 000 zł,-

Dopłata po postępowaniu odwoławczym: nieco ponad 2 000 zł,-

Sprawę kierujemy do Sądu.

Koszty procesu opłaca: pro juris

Wypłata po wyroku sądu I instancji: ponad 59 000 zł,-!

Wypłata po wyroku sądu II instancji: blisko 51 000 zł,-!

Łączny wynik pro juris: blisko 130 000 zł,-!!!


Więcej o sprawach, które prowadziliśmy dla naszych Klientów przeczytasz tutaj.