Potknięcie na chodniku, złamanie nadgarstka i 42 000 zł odszkodowania (kilka razy więcej niż proponował Ubezpieczyciel)

Dodano:2024-08-13

Czasami zwykły spacer może skończyć się powstaniem uszczerbku na zdrowiu, gdy na skutek potknięcia na nierównym, czy uszkodzonym chodniku dojdzie do upadku. Tak też się stało w przypadku Pani Jolanty, która pewnego letniego popołudnia, tak samo jak wiele razy przedtem, spacerowała po mieście.


Niestety, tego dnia przechadzka Pani Jolanty nie zakończyła się pomyślnie - w pewnym momencie nagle przewróciła się, upadając na prawą rękę. Okazało się, iż przyczyną zdarzenia był wystający ponad powierzchnię chodnika kafel chodnikowy. Natychmiast po zdarzeniu, z silnym bólem ręki Poszkodowana udała się do najbliższego szpitala. Diagnoza: złamanie dalszego końca kości promieniowej prawej. Szczęśliwie uraz nie był zbyt poważny i nie wymagał operowania. Po zaopatrzeniu ręki w opatrunek gipsowy, Pani Jolanta opuściła szpital.


Kilka tygodni po wypadku, Pani Jolanta zgłosiła się do nas z prośbą o przeanalizowanie jej sprawy pod kątem ewentualnego odszkodowania. Ona sama nie była nigdzie ubezpieczona, jednakże posiadała wiedzę, iż być może należą jej się świadczenia od zarządcy feralnego chodnika. I tak właśnie było.


Po skompletowaniu pełnej, niezbędnej do skutecznego dochodzenia roszczeń dokumentacji, zarówno na okoliczność ustalenia zasady odpowiedzialności, jak również wysokości należnych świadczeń, sprawa została pokierowana do właściwego zarządu dróg, który przekazał ją do dalszego rozpatrzenia przez swojego Ubezpieczyciela. W tym momencie walka o odszkodowanie weszła w swoją zasadniczą fazę.


Co warte odnotowania – w sprawie, która zakończyła się wypłatą ponad 40 000 zł,-, początkowo Ubezpieczyciel odmówił uznania swojej odpowiedzialności i wypłaty jakichkolwiek kwot. To bardzo częsta sytuacja i jedynie przestroga, by nigdy nie kończyć swojej walki o odszkodowanie po otrzymaniu bezzasadnych odmów wypłat należnych nam kwot.


Po podjęciu dalszych działań, ostatecznie Ubezpieczyciel uznał swoją odpowiedzialność i wypłacił „należne” Klientce odszkodowanie – niespełna 4300 zł,-. Jednocześnie przedstawił szeroką argumentację na poparcie takiej wypłaty – dowodząc, iż jest ona właściwa i adekwatna do rozmiaru krzywdy naszej Klientki. Standard i kolejna przestroga – nie godzimy się na zaniżone odszkodowania. Polubowne decyzje Ubezpieczycieli w zakresie wysokości kwot to wyłącznie ich decyzje, one najczęściej (niemal zawsze) są krzywdzące dla Poszkodowanych. I jedyne co powinny spowodować, to nasze dalsze działania.


Konsekwentnie, sprawa została skierowana na drogę postępowania sądowego. Jednocześnie, z uwagi na finansowe trudności Poszkodowanej, wszelkie koszty procesu nasza Kancelaria wzięła na siebie. 


Z jakim skutkiem zakończyło się postępowanie sądowe? Czy było warto? Czy Ubezpieczyciel miał rację uznając, iż Pani Jolancie należy się niespełna 4300 zł,-?


W wyniku przeprowadzonego postępowania, wyrokiem Sądu na rzecz naszej Klientki przyznano dalsze świadczenia w wysokości niemal 38 000 zł,-, co spowodowało, iż łącznie uzyskane kwoty wyniosły około 42 000 zł,-!


Podsumowując:

Zdarzenie o charakterze: potknięcie o wystającą płytę chodnikową

Obrażenia ciała: złamanie dalszego końca kości promieniowej prawej

Odszkodowanie wypłaca: Ubezpieczyciel podmiotu odpowiedzialnego za utrzymanie chodnika w należytym stanie (zarządu dróg)

Dobrowolna (polubowna) wypłata Ubezpieczyciela: odmowa, a następnie niespełna 4 300 zł,-

Wobec stanowczej odmowy dalszych wypłat, sprawę kierujemy do Sądu

Koszty procesu opłaca: pro juris

Wypłata po wyroku Sądu: 37 500 zł,-

Łączna wygrana w tej sprawie: blisko 42 000 zł,-!


Więcej o sprawach, które prowadziliśmy dla naszych Klientów przeczytasz tutaj.